Wiśniowe Przygody: Sewilla, Kordoba, Malaga, Mollina, czyli formacja na stałym lądzie

W poniedziałek ok. 13 byłam już w Maladze. Do 18, czyli do godziny zbiórki miałam więc sporo czasu. Pospacerowałam sobie po starym mieście i po raz pierwszy odwiedziłam Muzeum Picassa, który urodził się właśnie w Maladze. Moim zdaniem warto się tam wybrać, ale następnym ograniczyłabym się tylko do wystawy stałej, pomijając tymczasową (chyba, że ktoś jest zafascynowany sztuką, wtedy nie).

Pałac biskupi/fot. Wiśnia

Malaga/fot. Wiśnia

Katedra/fot. Wiśnia

Malaga/fot. Wiśnia

Po 18 wyruszyliśmy do Molliny, gdzie odbywało się szkolenie dla wolontariuszy EVS. Przed kolacją zdążyliśmy jeszcze wskoczyć do basenu (cudowne uczucie zwłaszcza przy 40 stopniowym upale).

Późnym wieczorem odbyło się wprowadzenie i zapoznanie. Śmiechu było co nie miara :) Najbardziej utkwiła mi w pamięci gra "speed dating", w której naszym zadaniem było umówienie się z 11 osobami na "spotkania" i wpisanie ich na konkretne godziny na papierowych zegarach. Następnie w zależności od liczby gongów, musieliśmy odnaleźć osoby, z którymi się umówiliśmy i porozmawiać przez 2-3 minuty.

Jednak wieczór nie skończył się po części oficjalnej. Kolejnym punktem programu była oddolna inicjatywa polegająca na udaniu się do baru (którą realizowaliśmy przez cały okres szkolenia) :D

Od wtorku do piątku uczestniczyłam w bardzo wielu warsztatach poświęconych naszym odczuciom związanym z EVS, doświadczeniom z ostatnich kilku miesięcy, procesowi uczenia się i temu, co nas czeka. Wychodzi na to, że mój projekt praktycznie jest bez wad w porównaniu do innych. Nie pozostaje mi nic jak tylko się cieszyć :)

Fajnym elementem był wieczór kultur, na którym przedstawialiśmy nie tyle kraje, z których pochodzimy, lecz regiony autonomiczne, w których realizujemy nasze projekty. Śmiesznie to wszystko wypadło.