We wtorek rano razem z 63 dzieciakami i 7 opiekunami pojechaliśmy autokarem do Betlem, by spędzić tam 27 godzin na polu kempingowym.
Po przyjeździe rozbiliśmy namioty, a potem poszliśmy na oddaloną o godzinę drogi plażę, gdzie zjedliśmy obiad. Po powrocie, dzieciaki zostały podzielone na kilka grup, by móc uczestniczyć w przygotowanych zajęciach. Były warsztaty z strzelania z łuku, farbowanie koszulek, przejazd po linie rozciągniętej między dwoma drzewami, podchody i przepychanki na folii wysmarowanej mydłem. Kto spadł z maty, przegrywał. Po zajęciach był czas na prysznic, a potem kolacja. Ok. 22 zorganizowaliśmy 2-3 gry w lesie i na kempingu, a następnie (teoretycznie) poszliśmy spać. W środę już od 6-7 rano dzieciaki były na nogach. Przed śniadaniem miały za zadanie posprzątać śmieci i złożyć namioty. Potem było wyjście na pobliską plażę, a następnie powrót.
Przed wyjściem na plażę/fot. Wiśnia
Przed wyjściem na plażę/fot. Wiśnia
W drodze na plażę/fot. Wiśnia
W drodze na plażę/fot. Wiśnia
Jedna z mijanych przez nas plaż/fot. Wiśnia
"Nasza" plaża/fot. Wiśnia
Nie mogło obyć się bez skoków do wody/fot. Wiśnia
Wodne kąpiele/fot. Wiśnia
Podchody/fot. Wiśnia
Chodzenie po linie/fot. Wiśnia
Czekając na kolację/fot. Wiśnia
Skoki do wody/fot. Wiśnia
Nasz ośrodek i pole kempingowe/fot. Wiśnia
Co tu dużo mówić, kemping był dla mnie trudnym doświadczeniem. Dla dzieciaków oczywiście największą atrakcją było spędzenie nocy poza domem i do tego w namiocie, więc niekoniecznie były zainteresowane przygotowanymi przez nas grami i zabawami. Chciały zachować jak najwięcej sił na nocne szaleństwo. I faktycznie, niektórzy w ogóle nie spali. Na szczęście poza naszą grupą nie było tam nikogo innego, a wokół nas był las, więc nikomu nie przeszkadzaliśmy.
Szczerze mówiąc, cały czas jestem zaskoczona zachowaniem naszych dzieciaków (oczywiście nie wszystkich). Ja będąc w ich wieku, biegałam po okolicy, grałam w różne gry. Praktycznie nie było mnie w domu, a oni nie mają zbyt wiele energii czy chęci. Rozsiadają się i rozmawiają w grupkach. Trudno jest ich czymś zainteresować. Trochę to smutne :(