czwartek, 1 grudnia 2016

Moje pierwsze święto Dziękczynienia

Tak jak pisałam, Colby pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, a dokładniej z Nebraski. W związku z tym, by tradycji stało się zadość, postanowił zorganizować święto Dziękczynienia również w Hiszpanii i zaprosić kilka osób na wspólne biesiadowanie. 

Tradycyjnie dzień ten obchodzony jest co roku w czwarty czwartek listopada, ale my przenieśliśmy to święto na sobotę, gdyż tak było wygodniej. Jak tylko wróciłam z Palmy, w mieszkaniu czekali na mnie Colby, Arica (USA), Shanon (USA), Daniela (UK) i Joe (UK). No, ale nie czekali bezczynnie. Dwa kurczaki (czyt. indyki) już piekły się w piekarniku, ziemniaki gotowały się, sałatki owocowa i warzywna "robiły" się, a ciasta z jabłkami i dynią już czekały na swój moment. Atmosfera była naprawdę przyjemna, śmiechom nie było końca i gdy zasiedliśmy do stołu z przyjemnością rozpoczęliśmy ucztę. Wszystko było przepyszne i w duuużych ilościach! Ale jak mówią, najlepsze w  święcie Dziękczynienia jest to, że zostają resztki, które ze smakiem zajada się również następnego dnia (potwierdzam) ;)

 Ziemniaczki i boczek/fot. Wiśnia
 Nasze "indyki"/fot. Wiśnia
 Zaczynamy ucztę/fot. Wiśnia
 Ucztujemy!/fot. Wiśnia
Jest fajnie!/fot. Wiśnia