Z jednej strony już bardzo mi się tęskni za rodziną, znajomymi i Polską, ale z drugiej, Pollensa ma w sobie magnes, który sprawia, że trudno będzie mi wyjechać. Zwłaszcza mając w pamięci te wszystkie pożegnania, których doświadczyłam w ostatnich dniach.
W środę, pierwszego dnia po powrocie z Asturias, razem z Antonią, Tonim, Bernatem i Pere poszliśmy na obiad do restauracji Club Pollença, by trochę powspominać.
W czwartek pożegnałam się z Cati i Anniką.
Pożegnanie z Cati/fot. Pere
W ramach podziękowania dostałam też prezent w postaci torebeczki z tradycyjnym wzorem z Pollensy/Majorki. Cudo! Sama chciałam sobie kupić coś podobnego na pamiątkę.
Z Antonią i Pere oraz torebeczką/fot. Antonia
Ale wczoraj jak zobaczyłam na Facebooku dwa posty z pięknym podziękowaniem za wszystko to przyznam, że trochę się rozkleiłam. Z pewnością będę tęsknić za tym czasem.
Dziś mój ostatni pełny dzień na Majorce. Mam w planach m.in. pożegnalny spacer po Pollensie i kolację ze znajomymi. Za to już jutro o 16:20 startuję z Palmy do Polski. Ciekawe jak to będzie wrócić...