Wczoraj skorzystaliśmy z pogody i wybraliśmy się łódką na Formentor. Luz, blues i sielanka, dlatego mam tak mało zdjęć ;) Po południu trochę się pochmurzyło i wróciliśmy wcześniej (mimo wszystko odrobinę przypieczeni słońcem).
Tutaj zacumowaliśmy/fot. Wiśnia
Łódeczka/fot. Wiśnia
Dziś także nie było nudno. Razem z grupą 64 dzieciaków pojechaliśmy do Western Water Park, czyli parku wodnego w Magaluf niedaleko Palmy. By zjechać z jednej, podobno najlepszej zjeżdżalni czekaliśmy w kolejce ok. 1:10 godz.... nieprawdopodobne wręcz. Gdybym wiedziała, że to tyle potrwa to chyba bym się nie zdecydowała, aczkolwiek naprawdę było fajnie.
Za to zupełnie inne odczucia mam względem innej atrakcji (boomerang) i mimo, że początkowo sama chciałam tam iść to tuż przed zjazdem chciałam się wycofać (nie pozwolili mi;)). Najadłam się strachu i prawie zgubiłam dół od kostiumu :P Była to tak jakby kołyska lub quarter pipe w skateparku tylko oczywiście odpowiednio większe. Najpierw zjeżdżało na dmuchanym pontonie w dół, by następnie wjechać na samą górę drugiej części i potem wrócić tyłem. Podobno krzyczałam coś po polsku :)
Western Water Park/fot. Wiśnia
Western Water Park/fot. Wiśnia
Western Water Park/fot. Wiśnia
Western Water Park jak sama nazwa mówi jest stylizowany na Dziki Zachód/fot. Wiśnia
Western Water Park/fot. Wiśnia
Western Water Park/fot. A
Ogólnie mówiąc, bardziej podobało mi się w Aqualandzie, choć i tutaj było w porządku (kurczę, chyba jestem trochę rozpieszczona tutejszymi atrakcjami i nie do końca doceniam w jakich fajnych miejscach mam okazję być; obiecuję poprawę:P).