piątek, 18 sierpnia 2017

Kemping

Wczoraj ponownie pojechaliśmy z dzieciakami na kemping do oddalonego o godzinę drogi od Pollensy, Betlem. Zaskoczyła nas trochę liczba uczestników. Z 26 osób zapisanych na półkolonie, na miejscu zbiórki zjawiła się tylko połowa, co w sumie z drugiej strony było miłą odmianą po lipcowym wyjeździe, gdzie było nas 70. Niska frekwencja wynika m.in. z tego, że dużo rodziców w sierpniu wyjeżdża na wakacje i siłą rzeczy zabierają ze sobą dzieciaki ;)

Po przyjeździe rozbiliśmy namioty, a potem poszliśmy wzdłuż plaży do małego miasteczka Colonia de Sant Pere, gdzie skakaliśmy do wody i pływaliśmy. W drodze powrotnej była chwila na ochłodzenie się. Po południu zorganizowaliśmy trzy warsztaty - robienie gniotków, zjazd po linie i łucznictwo. Potem ponownie wybraliśmy się na okoliczną plażę i zjedliśmy kolację. A nocą bawiliśmy się w policjantów i złodziei, by zaraz potem (czyt. 1:30) pójść spać. O dziwo nikt nas w nocy nie obudził krzykami, nie musieliśmy wstawać, by uciszać dzieciaki. Sielanka!
Rano po śniadaniu i złożeniu namiotów poszliśmy ostatni już raz na plażę i o 12 wyjechaliśmy z Betlem.  

Znając zachowania poprzedniej grupy, nastawiłam się na ciężką przeprawę, ale było naprawdę fajnie!

 Widoki podczas wycieczki/fot. Wiśnia
 Widoki podczas wycieczki/fot. Wiśnia
 Widoki podczas wycieczki/fot. Wiśnia
 Widoki podczas wycieczki/fot. Wiśnia
 Chwila odpoczynku/fot. Wiśnia
 Colonia de Sant Pere/fot. Wiśnia
 Wracamy/fot. Wiśnia
 Wędrówki ciąg dalszy/fot. Wiśnia
 Bez skoków do wody się nie obejdzie/fot. Wiśnia
Łucznictwo/fot. Wiśnia