Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Rano załapałam się na wizyty w szkołach w Pollensie i Puerto Pollensie wraz z demonami i muzykami. Maluchy trochę płakały, w końcu nie codziennie widzi się diabły na ulicach, ale starsi mieli duuużo frajdy. Pisków, śmiechów i biegania było co nie miara! Nie brakowało też jedzenia - od słodkości (ensaimada), przez słone przekąski z grilla (sobrassada), po chleb z pomidorem (pa amb oli). Wszystkiemu towarzyszyła tradycyjna muzyka na bębnach, fletach i dudach.
Tuż przed występami w szkołach/fot. Wiśnia
Dużo dzieciaków było dziś ubranych na czarno-czerwono/fot. Wiśnia
Muzycy/fot. Wiśnia
Muzycy w pełnej krasie/fot. Wiśnia
Dekoracje w jednej ze szkół z okazji święta św. Antoniego/fot. Wiśnia
Zabawa trwa/fot. Wiśnia
Demony w całej okazałości/fot. nie wiem kto :D
Wieczorem miasto niemalże płonęło. Na każdym kroku można było napotkać ogromne ogniska, niektóre w finezyjnych kształtach. Mieszkańcy piekli kiełbaski, sabrassadę, chleb i inny smakołyki.
Razem z Kateriną, Danielą i Colbym dołączyliśmy do moich znajomych z jednej z organizacji, by wspólnie świętować, popijając mesclat, czyli ziołowy likier z Majorki.
Tuż przed podpaleniem/fot. Wiśnia
Uwaga ogień!/fot. Wiśnia
Jedna z konstrukcji tuż przed spaleniem/fot. Wiśnia
Kolejne ognisko/fot. Wiśnia
I jeszcze jedno/fot. Wiśnia
Nie po raz pierwszy doszliśmy do wniosku, że Hiszpanie umieją świętować i celebrować różnorakie uroczystości.
CIĄG DALSZY NASTĄPI!!!