niedziela, 23 października 2016

Weekend w Port d'Alcúdia

W sobotę wybraliśmy się razem z Colbym do znajomych w Port d'Alcúdia. Wieczór spędziliśmy w mieszkaniu Danieli i jej współlokatorów, a po północy postanowiliśmy pójść na miasto i zasmakować nocnego życia w jednym z klubów - Vnik Cool. Krótko mówiąc, dużo techno, trochę hiszpańskich rytmów i sporo 18-20 latków. Plusem był dodatkowy bar, w którym można było w miarę możliwości normalnie porozmawiać. W planach mieliśmy jeszcze wybrać się w inne miejsce, ale Menta była już zamknięta, więc postanowiliśmy pójść na plażę i sprawdzić czy nocą woda również jest ciepła (nie była) ;) Spacerowaliśmy do 6, a potem poszliśmy spać. 

"Rano" nie było sensu jeść śniadania, więc od razu poszliśmy na obiad. W Hiszpanii bardzo często można trafić na menú del día, czyli danie dnia. Polega to na tym, że za ok. 10-20 euro można wybrać sobie 1 oraz 2 danie i do tego otrzymuje się deser, czasem również coś do picia. W naszym przypadku ta opcja jak najbardziej się sprawdziła. Ja zdecydowałam się na tapas - albóndigas en salsa (klopsiki w sosie pomidorowym) i patatas bravas (pieczone ziemniaczki w dosyć ostrym sosie) oraz paellę (ryż np. z warzywami, owocami morza i mięsem). Było przepyszne. Z pełnymi brzuchami poszliśmy na plażę opalać się, kąpać, spacerować, odpoczywać, cieszyć się pogodą i budować zamki z piasku. 

 Port d'Alcúdia nocą/fot. Wiśnia
 Paella (trochę głupio było mi zrobić to zdjęcie, ale przełamałam wstyd)/fot. Wiśnia
  Port d'Alcúdia/fot. Wiśnia
  Port d'Alcúdia/fot. Wiśnia
 Budujemy/fot. Wiśnia
 Nika, Colby i Daniela/fot. Wiśnia
Zachód słońca w Port d'Alcúdia/fot. Wiśnia